Autor |
Wiadomość |
Saga
Naughty Woman
Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 4027
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: z Krainy Szczęścia
|
|
|
|
A ja znów chora. W styczniu mnie rozłożyło, nie wyleczyłam do końca i teraz (gdy w pracy zapieprz i nadgodziny) wylądowałam na zwolnieniu lekarskim z ropnym zapaleniem gardła Na L4 jestem od czwartku, powinnam iść w poniedziałek do pracy, ale chyba będzie mnie czekać kolejna wizyta u lekarza... Sama nie wiem, jestem rozdarta między obowiązkiem a zdrowiem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 17:41, 16 Lut 2013 |
|
|
|
|
Silaqui
Valkyrie
Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Nigdziebądź
|
|
|
|
Moja rączka przyzwyczaiła się już (szybko, od sierpnia napieprzam na zgrzewarce, mamy kwiecień) do obciążeń, i tylko po jednej produkcji drętwieje mi dłoń. Na szczęścia ta produkcja jest średnio raz w miesiącu.
No i pochwalę się: mam już prawie 52 kg i waga skromnie, bo skromnie, ale idzie w górę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pon 23:54, 22 Kwi 2013 |
|
|
Vinga Tark
Rocket Queen
Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 3586
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/4 Skąd: Wonderland
|
|
|
|
Silaqui gratuluję i mimo wszystko zazdroszczę takiej wagi...xD Ja za to muszę wszystkie badania zrobić i jakoś nie mam do tego totalnie głowy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 11:55, 23 Kwi 2013 |
|
|
Silaqui
Valkyrie
Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Nigdziebądź
|
|
|
|
A ja się chyba na starość jakiejś alergii nabawiłam. Problemy z krtanią, nie mogłam mówić, a nic mnie nie bolało. Straszny katar, mijający w pierwszy deszczowy dzień...
masakra.
trzeba się do lekarza wybrać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 23:56, 14 Maj 2013 |
|
|
Vinga Tark
Rocket Queen
Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 3586
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/4 Skąd: Wonderland
|
|
|
|
Współczuję! Zrób sobie te śmieszne testy, nie trwają długo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 12:55, 15 Maj 2013 |
|
|
Silaqui
Valkyrie
Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Nigdziebądź
|
|
|
|
no chyba pójdę w przyszłym tygodniu, bo to już na absurd zakrawa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 23:33, 16 Maj 2013 |
|
|
Vanja
V.I.P.
Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: trudno powiedzieć
|
|
|
|
Sil po prostu śląskie powietrze ci nie służy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 6:42, 17 Maj 2013 |
|
|
Villemo
Badb Catha
Dołączył: 15 Gru 2007
Posty: 5017
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Bat Country
|
|
|
|
Co jest z tymi alergiami? Ostatnio non stop natykam się na znajomych (dorosłych ludzi!), którzy nagle, tej wiosny, okazują się alergikami, mimo, że nigdy wcześniej nie mieli takich problemów :/ Ja sama dwa lata temu miałam leczenie steroidowe, bo okazało się, że mam powiększenie naczyń krwionośnych na tle alergicznym takie, że zatkało mi obie dziurki w nosie... na szczęście od tamtej pory wystarczą zwykłe odczulające i nie miałam aż tak silnego nawrotu. Chyba faktycznie zanieczyszczenie powietrza "kosi" ludzi :/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 17:16, 17 Maj 2013 |
|
|
Silaqui
Valkyrie
Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Nigdziebądź
|
|
|
|
| | Chyba faktycznie zanieczyszczenie powietrza "kosi" ludzi :/ |
Na to wygląda. Pół mego życia spędziłam w totalnie czystym środowisku (moje rodzinne okolice pozbawione są jakichkolwiek fabryk itp, poza tym Połczyn podpina się pod park krajobrazowy), ale nie myślałam, że po dwóch latach śląski syf w powietrzu tak mi zaszkodzi. Bo woda to inna para kaloszy: po każdej kąpieli mam na całym ciele paskudne czerwone plamy :/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 0:16, 18 Maj 2013 |
|
|
Mamba
Gadzina
Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/4
|
|
|
|
| | Co jest z tymi alergiami? Ostatnio non stop natykam się na znajomych (dorosłych ludzi!), którzy nagle, tej wiosny, okazują się alergikami, mimo, że nigdy wcześniej nie mieli takich problemów :/ Ja sama dwa lata temu miałam leczenie steroidowe, bo okazało się, że mam powiększenie naczyń krwionośnych na tle alergicznym takie, że zatkało mi obie dziurki w nosie... na szczęście od tamtej pory wystarczą zwykłe odczulające i nie miałam aż tak silnego nawrotu. Chyba faktycznie zanieczyszczenie powietrza "kosi" ludzi :/ |
To raczej kwestia tego, że ludzki układ odpornościowy staje się coraz słabszy. Wielce oświeceni i mądrzy lekarze przepisują antybiotyki na każdą głupotę, dzieci chowa się coraz bardziej sterylnie no i mamy efekty. Człowiek staje się delikatniejszy, bardziej podatny na choroby, alergie. Do tego bakterie stają się coraz mocniejsze, uodparniają się na lekarstwa. Niektórzy twierdzą, że w taki sposób wyginie nasz gatunek.
Ludzie są głupi. Mają wielki potencjał, potrafią tworzyć wspaniałe rzeczy. Niestety "jak się polepszy to się popieprzy". Znów to, co miało ułatwić nam życie zaczyna zabijać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 19:33, 18 Maj 2013 |
|
|
Silaqui
Valkyrie
Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Nigdziebądź
|
|
|
|
| |
To raczej kwestia tego, że ludzki układ odpornościowy staje się coraz słabszy. Wielce oświeceni i mądrzy lekarze przepisują antybiotyki na każdą głupotę, dzieci chowa się coraz bardziej sterylnie no i mamy efekty. Człowiek staje się delikatniejszy, bardziej podatny na choroby, alergie. Do tego bakterie stają się coraz mocniejsze, uodparniają się na lekarstwa. Niektórzy twierdzą, że w taki sposób wyginie nasz gatunek.
Ludzie są głupi. Mają wielki potencjał, potrafią tworzyć wspaniałe rzeczy. Niestety "jak się polepszy to się popieprzy". Znów to, co miało ułatwić nam życie zaczyna zabijać. |
Kwestia antybiotyków wciskanych bez zastanowienia wkurzała mnie już dawno, pierwsza lekarka Lusi na wszystko przepisywała antybiotyki bez wcześniejszego konkretniejszego badania. I tak Ala dłuuuugo męczyła się z pewną infekcją, aż wkurzona nie poprosiłam o pełniejsze badania.
Ali starałam się nie chować sterylnie, nie przegrzewać. Ale przy babci się nie dało. Okna ciągle pozamykane "bo przeciąg", temperatura taka, że zimą w letnich ciuchach po mieszkaniu chodziliśmy, a wszędzie te cholerne bakterie ropne, gnilne i bogowie jedni wiedzą co... Przyszła wiosna, ciepło, świeże (no dobra, chorzowskie) powietrze, a my z Lusią zasmarkane.
Ile razy w zimie marzyłam o chwili, kiedy otworzę okna i wywieję te wszystkie mikroby.
Tylko co to da, skoro babka gmera przy tej ropiejącej zmianie na czole i grzybicznej zmianie na podbródku, nie umyje rąk, nie popsika ich płynem od pielęgniarki, i idzie do kuchni/łazienki?
Nikt nie jest w stanie tego na bieżąco oczyścić i zdezynfekować. Bo ona w środku nocy chodzi i szafki otwiera, sprawdza ile czego jest (ostatnio Adam ją na tym przyłapał). A nie ma takiej potrzeby, bo posiłki przygotowujemy my, my je podajemy, zbieramy naczynia, myjemy. My razem z pielęgniarką od początku tłumaczymy, że papieru toaletowego do brodzika się nie wrzuca i że się ręce myje, a czyszczenie chodzika jest potrzebne (raz pozwoliła, teraz nam nie wolno, bo się chodzik "zmarnuje" i nie ma potrzeby go czyścić)
A ona nic. robi swoje, bo w jej starym mózgu nie ma takiego czegoś jak zarazki. Skoro nie ma, to skąd te ciągłe moje zapalenia oskrzeli, ropa w zatokach i babranie się wszystkich, nawet najdrobniejszych zadrapań? Skąd u czterolatka (bo Ali pół roku do czwartych urodzin zostało) tak długi okres leczenia zadrapań właśnie? Skąd problemy z jej drogami rodnymi (typu zapalenia, naloty i upławy)? Pół godziny przed kąpielą małej przelewam brodzik środkiem mocno czyszczącym, stosowałyśmy różne maści (przeciwgrzybiczne, które pomagały),a problem wraca i wraca. Wiem że to nie ma nic wspólnego z przedszkolem: jak mała była ponad tydzień w domu z racji majowego weekendu to się sprawa zaostrzyła. Jak chodzi do przedszkola, to problem jest raz na jakiś czas, zazwyczaj wtedy, gdy babka coś tam w łazience kombinuje.
Ja już nawet kuchnię zaczęłam zamykać, nie na klucz, tylko normalnie, na klamkę (bo ponoć stara drzmi nie potrafi otworzyć: tak się żali tym, co do niej przychodzą). Ale o trzeciej-czwartej w nocy, jak mnie coś przebudzi, to widzę drzwi pootwierane i i starą w kuchni, otwierającą szafki.
Co więcej: nie wytłumaczysz (bo nie wytłumaczysz, to taki wiek) babie, że samo pozamiatanie podłogi nie wystarczy. Że to trzeba odkurzyć i zmyć wodą z dobrym mocnym detergentem.
I wiecie co jest najgorsze: na przekór jej wizjom się sprząta, gotuje, nosi rękawiczki podczas czynności przy niej, a ta sucz potrafi narzekać na to, że my ciągle te zużyte opatrunki wyrzucamy. A jak jej ZNÓW o bakteriach przypominany, to jest taka chamska, że nic, tylko w ten obarczony naroślą łeb pierdolnąć.
Bo ani moje, ani Adama, ani pielęgniarki słowa nie docierają. Dla babci jej mikroby to jest nasz wymysł.
Jeśli tak, to niech ten wymysł idzie precz.
Albo niech ona się nauczy, że wycieranie osranych paluchów w umywalkę nie jest w porządku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 0:07, 21 Maj 2013 |
|
|
Mamba
Gadzina
Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/4
|
|
|
|
Ostatnio stwierdziłam, że z moim awanturniczym typem osobowości oraz podejściem do obrażeń, adrenaliny i bolesnych przygód raczej nie mam szans na długie, spokojne życie. W sumie dobrze, bo odkąd pamiętam miałam nadzieję nie dożyć starości.
Wczoraj spadłam z konia, bydlak specjalnie dwa razy mnie strącił (ponoć strącanie jeźdźców podczas jazdy w terenie to jego hobby, a ja podpadłam, bo nie pozwalałam mu schylać łba kiedy chciał jeść zieleninę z drzew i krzewów). Za pierwszym razem spadłam na głowę i lekko mnie zamroczyło, ale zapytana czy mogę jechać dalej, oczywiście machnęłam ręką i powiedziałam, że "jasne", nie robiąc sobie z tego kompletnie nic. Niestety później nie miałam już tyle szczęścia. Upadłam prosto na twarz, a później na górną część kręgosłupa. Nie bardzo po tym mogłam się ruszyć, więc od razu wezwali pogotowie. Nos i czoło w siniakach, w głowie się kręci, każdy ruch wywołuje okropny ból. Przyjechała karetka i wywiozła mnie na zadupie zwane Grodziskiem Mazowieckim.
Dziwnym wydaje mi się fakt, że nawet cieszyłam się "zaliczeniem szpitala" (to był mój pierwszy raz). ;D Poważnie, potraktowałam to jak przygodę i ciągle się śmiałam (choć może to kwestia tego, że podali mi Ketonal dożylnie). Na szczęście wypuścili mnie po kilku godzinach, bo jednak dłuższy pobyt tam przed i w trakcie sesji mógłby być problemem. Nos mam ubity (dobrze, że nie złamany, bo jeszcze bardziej pokracznego "kinola" bym nie zniosła), parę nadszarpniętych mięśni przy szyi, kręgosłup też ubity... Nic poważnego, za kilka dni mi przejdzie i będę jak nowa.
I teraz tak sobie myślę... Zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy rezygnują z danego sportu (o ile jest ich pasją, a stan zdrowia po wypadku pozwala na kontynuowanie) tylko dlatego, że mieli wypadek i że wywołało to traumę. Jeden z moich ex poproszony o to, by wybrał się ze mną na konie odmówił tłumacząc, że się boi, bo jako dziecko SPADŁ Z KONIA (i nic mu się nie stało). Dla mnie takie podejście to dowód największej ciotowatości i słabości charakteru.
Mnie to wydarzenie jeszcze bardziej "podjarało", mam ochotę zająć się tym sportem na dłużej (choć chyba zmienię stadninę, bo nie byłam do końca zadowolona ani z wyszkolenia koni, ani z instruktorów), a oprócz tego robić jeszcze masę innych głupich rzeczy, które mogą zaprowadzić mnie do zguby. Leżąc poobijana w tym Grodzisku pomyślałam, że jedynie stagnacja i nuda tak naprawdę mnie zabija. I chyba już nie ma sensu, bym walczyła ze swoją awanturniczą naturą, bądź udawała spokojną, ułożoną, odpowiedzialną, rozsądną i dojrzałą. Teraz naprawdę mam ochotę rzucić się na łeb na szyję i jak za starych dobrych czasów ponarażać się troszeczkę. ;D
Albo jestem uzależniona od adrenaliny (to bardzo możliwe, bo często specjalnie sprowadzałam na siebie niebezpieczeństwo tylko po to, by poczuć, że żyję), albo zwyczajnie mój masochizm, skłonność do autodestrukcji oraz zaburzenie instynktu samozachowawczego znajdują dziwne ujścia. No, mój wysoki jak na samicę testosteron zapewne też robi swoje.
Rany i obrażenia odniesione w sporcie mają w sobie coś z tego, o czym czasem wspominają weterani wojenni. To w jakiś sposób napawa dumą i podnosi ego, każąc myśleć o sobie jak o czymś cholernie wytrzymałym.
Podkręciło mnie to i mam ochotę wziąć się za snowboard, spadochroniarstwo, paralotniarstwo albo quady. Muszę o tym pomyśleć. Trochę szkoda, że wszystkie fajne sporty są takie drogie (bo te "zwyczajne", zwłaszcza zespołowe w ogóle mnie nie kręcą).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 18:17, 06 Cze 2013 |
|
|
Silencia
Aurora borealis
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: True North
|
|
|
|
Grodzisk Mazowiecki to nie jest zadupie! To MIASTO POWIATOWE ;D!
A co do sportów śnieżnych, polecam raczej narty niż snowboard, bo łatwiej o obrażenia. Jak ma się kolana razem, to żadna z tego zabawa. Dopiero wygięcie ich w różne strony może dostarczyć godziwej rozrywki. A tak na serio, to naprawdę dobry sport i adrenalinę też podnosi, zwłaszcza jazda carvingowa, kiedy nie masz w ręku kijków i przy zakrętach (bardzo szybko jadąc) tak bardzo się pokładasz, że bokiem prawie szorujesz o ziemię (siła odśrodkowa?).
We mnie kiedyś wjechał od tyłu snowboardzista i jemu nic się nie stało, ja za to wystrzeliłam z sześć metrów do przodu i nadal czasem boli mnie kolano.
Ze sportów niskobudżetowych polecam wspinaczkę skałkową, bo widok kilkudziesięciu metrów przestrzeni, kiedy wisisz jedną ręką na pionowej skale, też swoje robi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 18:51, 06 Cze 2013 |
|
|
Mamba
Gadzina
Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/4
|
|
|
|
No tak, szkoda, że jest tak daleko od Warszawy i musiałam wracać w nocy. Choć szpital mają bardzo ładny. ;D
Może w zimie spróbuję jednego i drugiego. Zobaczę co mi bardziej odpowiada. Moim zdaniem snowboard ładniej wygląda, dlatego bardziej mnie kusi.
Co do wspinaczki - tak, to jest dobry pomysł. Może najpierw potrenuję na tych sztucznych "skałkach", a później jeśli mi się spodoba wezmę się za prawdziwe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 9:56, 07 Cze 2013 |
|
|
Silencia
Aurora borealis
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: True North
|
|
|
|
Snowboard ładniej wygląda? Zawsze uważałam, że jest dokładnie odwrotnie, a snowboard to sport dość... pokraczny i pozbawiony wdzięku ;D. Za to takie klasyczne narciarstwo jest bardzo piękne. A carving... też piękny, może nawet bardziej, bo tego rodzaju narciarz zawsze przypomina mi dzikie zwierzę w akcji ;D. Od "zwykłego" narciarstwa różni się tym, że przy skręcaniu nie wytraca się prędkości.
Generalnie... uprawiając carving można jechać BARDZO szybko. Ja lubię carving ;D.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 20:40, 07 Cze 2013 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|