OFFTOP

	Ginewra napisał:
	Powiedział mi, że w tej chwili jest bardzo trudno osiągalny a od września wyjeżdża (co jest potwierdzone), że niestety takie jest życie, więc z całą stanowczością mówi mi, że nie warto się nim zajmować i "żegnaj".

heh... Aż mi się przypomniała pewna uczelniano-barowo-wakacyjna przygoda, która gdyby nie wyjazd pewnego osobnika mogła skończyć się nad wyraz ciekawie...

	Villemo napisał:
	Szacun Sil, gratki

Dziękować ^^

Vinga Tark napisał:

Byłam na brudstoku iiii zawsze jak spędzam czas z chłopcami to jedna życzliwa dziewczyna opowiada jak to z nimi spałam i jaka to jestem łatwa więc to namber łan, a namber tu jest taki, że miałam przytulaska-smutaska w ostatni dzień,bo dopiero wtedy się upiłam, a potem agresorka lekkiego, no i sama sobie zrobiłam krzywdę. Nie wiem jak założę sukienkę na swoje własne urodziny,bo póki co się ukrywam. Grin

Ty chyba jesteś mną w innym wcieleniu, albo przynajmniej przejęłaś część mojej przypałowej natury,którą stłumiłam wraz z narodzinami Lusi Happy

Jak dokładniej wygląda ta nożna krzywda?

	Villemo napisał:
	Nawet ja wymiękam, choć po pijaku uszkodziłam się na dwa miesiące z hakiem x.x i to w żałosny sposób.

A ponoć bóg czuwa nad dziećmi i pijanymi Tongue

Post został pochwalony 0 razy

Za dużo pijecie! Chociaż...ja mam kilka siniaków, których dzień przed wyjazdem z Wro nie miałam -.-
Vinga, liczę na zdjęcia i relację z Wooda Tongue

Vill, co zrobiłaś?

Post został pochwalony 0 razy

Zjeżdżałam po metrowej wielkości zjeżdżalni na placu zabaw (30 m od izby wytrzeźwień...), po czym potknęłam się o nogi kumpla, który sobie leżał na piasku i spadłam na łokieć Tongue

stłuczenie na tyle mocne, że "dźwignia" w łokciu nie działała mi dwa miesiące, nie mogłam nawet otworzyć drzwi lodówki czy podnieść torebki -.-

Post został pochwalony 0 razy

Sil - to są ogólnie trzy rany cięte, jedna wyjątkowo głęboka prowadzi od kolana prawie do samej góry, tak na boku jest i obok dwie mniejsze i płytsze są. Wczoraj spotkałam kumpla, który pomagał mi krew ogarnąć i od razu spytał jak noga, powiedziałam, że nie boli na co mnie opierdolił, że mam rozcięcie, a się śmieję i nie przejmuję... ;p

Post został pochwalony 0 razy

Solsa nie robiłam zdjęć, nic nie brałam ze sobą. Grin

Chociaż jest od cholery filmików, co mnie przeraża.

Post został pochwalony 0 razy

Jesteście obie udane Oo
Vindż, a Twoi znajomi nie robili zdj.?

Post został pochwalony 0 razy

No, kobietki, jestem po dwóch dniach roboty,padam na pysk, bolą mnie plecy,nogi i dłonie, ale ogólnie zadowolona jestem
Grin

Post został pochwalony 0 razy

gratulejszion Sil, oby tak dalej ;p tzn. oby nie bolało, ale by Ci się dobrze pracowało (cóż za masakryczne słownictwo)

Post został pochwalony 0 razy

	Sol napisał:
	gratulejszion Sil, oby tak dalej ;p tzn. oby nie bolało, ale by Ci się dobrze pracowało (cóż za masakryczne słownictwo)

Zabrzmiało jak winszowanie na weselu w remizie xD

Post został pochwalony 0 razy

Ale fakt Sil, dobrze że jesteś zadowolona z pracy Happy

Post został pochwalony 0 razy

Tyś widziała wesele na remizie ;p

Post został pochwalony 0 razy

Wiesz Vill, zadowolona byłabym chyba z każdej, ale faktycznie obawiałam się, że będzie gorzej, bo dostać się do tej firmy jest cholernie ciężko, trzeba albo kogoś władnego znać, albo wstrzelić się w jedno-dwudniowe nabory w urzędzie pracy. Ja się wstrzeliłam, i nawet firma mi sama za badania zapłaciła ^^

Sol: dziękuję Happy

I spokojnie, wyłapałam z twej wypowiedzi to, co najważniejsze ^^

Post został pochwalony 0 razy

Ale tu cisza! Może z racji tego ja się trochę wyżalę xD.
W sumie cieszę się, że te wakacje się kończą, bo się nimi wykończyłam (jakże cudownie skonstruowane zdanie...). Właściwie nie robiłam nic konkretnego i to mnie zmęczyło, taka pustka, gnuśność. Chodziłam spać o szóstej rano, wypalając wcześniej paczkę fajek, nie jedząc w ogóle albo jedząc "śmieciowe żarcie", później spałam do południa i starałam się jakoś poczuć wakacje- czytając, pijąc mrożoną kawę itd. I w sumie nic nie zrobiłam, tylko przysporzyłam sobie zmęczenia samą sobą... Niemniej w chwili obecnej mi dobrze, naprawdę mi dobrze. Obudziłam się dzięki kilku niemiłym zdarzeniom- napisałam do faceta, który mnie zachwycał i okazało się, że nawet z nim nie porozmawiam, niechcący niemal straciłam przyjaciółki. Ale przez to wszystko zrozumiałam też, że muszę się ogarnąć, że wiele moich przekonań było skrajnie dziecinnych i mimo, iż wiedziałam, że moja kłótnia z przyjaciółmi wynika z idiotycznego nieporozumienia, to przestraszyłam się, że je stracę, a są chyba jedynymi obecnymi przy mnie ludźmi, na których naprawdę mi zależy i przy których czuję się dobrze. Niby było to krótkie nieporozumienie, ale zauważyłam, że nie byłam całkiem w porządku w stosunku co do nich. Na szczęście sytuacja się naprawiła i to bardzo szybko, co świadczy tylko o naszym wzajemnym zaufaniu. Pokazało mi to między innymi to, że byłam zajęta samą sobą w bardzo głupi i zły sposób, i zmieniam to, zajmując się sobą bardziej w sposób zdrowy i dla mnie, i dla innych.
Uff xD. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Post został pochwalony 0 razy

Ja też się cieszę, że te wakacje się kończą! Z jednej strony był to okres słodkiej niecierpliwości i cieszeniem się ludźmi, miejscami póki jest na to czas ale głównie przeważała tęsknota za lubym i ogólne podkurwienie tą odległością.
Za równy tydzień widzimy się na 2tygodnie, potem wyjeżdża, składa wymówienie a ja w tym czasie szukam lotów.

Ostatnio jestem emocjonalnym rollercoasterem. Sama z sobą nie wytrzymuję więc dla bezpieczeństwa trzymam wszystkich na odległość.

Niech ten tydzień mija szybko!

Post został pochwalony 0 razy

A ja się nie cieszę, a najbardziej obawiam się października jak mi studenci pouciekają! Oczywiście nie o wszystkich martwię się tak samo, ale będę mocno tęsknić za wybrańcami...

Post został pochwalony 0 razy